3.. 2.. 1.. START!
1. Ref. 2. 3. 4. 5. | Gdy wiosną wszedł na pokład - to miał być piękny rejs, Odważny młody matros Irlandii żegnał brzeg Pożegnał swą rodzinę i postać lubej swej Sześć pełni – tak obiecał – zobaczą znowu się Niech wicher gna melodię przez piękne wzgórza twe Irlandio moja miła tu płynie moja krew Dziś wiem, czym dla mnie jesteś i wybacz, proszę Cię Twych brzegów nie opuszczę już, tu żywot skończyć chcę! Czas jednak wielką cenę wyznaczył za ten rejs Doświadczył gniewu morza, już z życiem żegnał się Wciąż jednak przed oczami miał postać pięknej Jane Gdy stawał do boju z wiatrem, gdy widział lodu biel Sześć pełni przeminęło, lecz szyper zgubił kurs Los wielką pięscią morza na skały posłał łódź Niewielu z nich dotarło na bezimienny ląd Na grzbietach fal ich zaniósł przyjazny morski prąd Minęło wiele nocy nim odnaleźli ich Powiedli do zbawiennych irlandzkich, złotych wysp Tam jednak wieść okrutną usłyszał chłopiec ten Przepiekną ukochaną zabrała podła śmierć Piętnaście lat minęło nim ujrzał znów ten brzeg Gdy stanął znów na lądzie zapłakał deszczem łez Przypłacił swą miłością ten pierwszy wielki rejs Choć ciągle o niej myślał - nie spotkał pięknej Jane. |
|