3.. 2.. 1.. START!
REF. |
Stromy brzeg wyspy tej opierał się falom Samotny latarnik latarnie zapalał Całkiem sam wśród skał dzień po dniu Dwieście stopni w górę i dwieście w dół Z góry widział morze i stały ląd Ujście rzeki, gdzie rodzinny stał dom Marzył, by płynąć rzeką tą Z nurtem jej aż do morza Jak w klatce ptak, który czeka, by Kiedyś wzbić się w przestworza Gdy nadchodził zmierzch palił światła, by Na morzu ktoś odnalazł drogę swą A sam dawno już własny zgubił kurs I samotny los w swej latarni wiódł Czasem gdy gęsta mgła spowiła horyzont Wiedział, że sternicy latarni nie widzą Zbiegał w dół i siłą swych rąk Dawał sygnał im, że blisko już ląd I choć cały dzień w dzwon walił co sił Głośniej w sercu dzwon tęsknoty mu bił Dawno już do nieba żonę mu zabrał Pan Syn jako kapitan morski przemierza szlak Wierzył, że wśród wichrów i burz Może kiedyś syn przypłynie tu A choć w życiu tak niewiele mu dał Za to teraz oświetlał mu szlak |
|