3.. 2.. 1.. START!
Byl to rok czterdziesty czwarty i lipcowy wstawal dzien Bladym switem port spowity jeszcze trwal w spokojnym snie Lecz na kei kilku chlopców przy handszpakach trudzi sie By wyzywic swa rodzine, by zarobic znów na chleb Niechaj wiatr nas prowadzi znów na przemytniczy szlak! Teraz cumy juz rzucone w górze blyszczy zagli biel I juz kotwa na pokladzie i znów krzyk „all hands on deck” Horyzontu metna linia to najblizszy dla nas cel Potem wschodnie brzegi Stanów by znów forsa cieszyc sie Niechaj wiatr nas prowadzi znów na przemytniczy szlak! Lajba pchala nas przed siebie cale noce, cale dnie A w ladowniach pod herbata czysty rum kolysal sie Plynne zloto w Nowym Jorku kupcy brali tak jak nic Stary Szmugler znów przy kasie – szybki przemyt, szybki zysk Niechaj wiatr nas prowadzi znów na przemytniczy szlak! Ale przeciez przyjdzie dzien, gdy parszywe morskie psy W swych strazniczych brudnych zbrojach na nam drodze stana i Wnet stoczymy bój nierówny – albo oni albo my Szmuglerami zostaniemy az do konca naszych dni Niechaj wiatr nas prowadzi znów na przemytniczy szlak! |
|