3.. 2.. 1.. START!
Pamietam ten poranek, od rumu wpól przytomny Po ciezkiej nocy w knajpie u wybrzezy Katalonii Wpisalem sie na liste, bo wiele bylo miejsc Tak zaczal sie niezapomniany mój pierwszy w zyciu rejs Juz szorstkie liny rece tra i slonce pali twarz Ostatni raz wybieram luz i ciagne jeszcze raz Wyrok zapadl – odwrotu nie ma juz Cala reszta w silnych rekach wladcy wszystkich mórz Za horyzont wyplywamy Gwiazdy wskaza droge nam swiecac ponad nami Za horyzont wyplywamy Jesli Neptun sprzyja nam nie bedziemy sami Od switu do pólnocy piekielny meczy skwar Ostatni blysk latarni przyladka Trafalgar Atlantyk – morska glebia u mych stóp Dla wielu chlopców to oaza dla wielu innych grób I tak mija dzien za dniem – szalony czasu bieg Za rufa zamajaczyl w tle Galicji stromy brzeg I znowu liny rece tra i znika zagli biel Kotwica grzeznie w mule przy kei w La Rochelle |
|