3.. 2.. 1.. START!
Mojemu Bratu Złotobłękitny wstaje świt – znów łapię oddech. Wypiję kawę, zszyję lik, rozliczę się z nocnym sztormem... Słony rachunek zysków i strat pewnie mi los wystawi, Trochę przybędzie żaglom łat – lecz to normalne sprawy: Najpierw Good Hope, potem znów Horn – ze sztormu w sztorm... Mile logi liczą.... Ufam prognozom – mimo lat, ciągle naiwny Znam ocean, znam swój świat – lecz wciąż mi wszystko dziwne... Ciszy po burzy, ciszy przed – niejednej już zaznałem I oswoiłem z latami czas – płakałem i kochałem: Najpierw Good Hope, potem znów Horn – ze sztormu w sztorm... Mile logi liczą.... W pastelach lub we łzach – kaskada światłocieni... Odmieniam przez przypadki świat – przypadków nie odmienię... Tysiąc zelówek zdarłem precz but nosząc w butonierce, Więc już nie muszę ciągle biec: mam czas, by patrzeć w serce... Znowu Good Hope, i znowu Horn – ze sztormu w sztorm... Mile logi liczą.... |
|