3.. 2.. 1.. START!
Hej, dzielni morscy bracia, opowiem dzisiaj wam o bitwie w której walczył nasz okręt "Nottingham". Dowodził tam Irlandczyk, co zwał się Somerville, odważny chłop jak mało kto, tak dziarsko wroga bił. Ósmego czerwca rano, gdy staliśmy w Spithead, - Kotwica w górę! - rozkaz padł, wyrwaliśmy ją wnet. - Kurs prosto na Irlandię - następny rozkaz padł. Jak mus, to mus, do wiatru kurs, nasz wróg już czyhał tam. Niewiele mil odmierzył czas, nim ktoś wypatrzył go, francuskie znaki dumnie niósł i prosto na nas rżnął. - Pozdrówcie Francję - stary grzmiał, on spytał - A skąd wy? Odkrzyknął mu, że z Liverpool, a "Londyn" to nasz bryg. - Czy będziesz z nami walczyć, kim jesteś, pytam cię. Kapitan na to odrzekł mu: - Już wkrótce dowiesz się. Opuśćcie swą banderę, nie macie z nami szans, a jeśli nie poddacie się to zatopimy was. Gruchnęliśmy ze wszystkich rur, zgłupieli France do cna, gdy grotmaszt z takielunkiem wraz jak piorun spadł na pokład. Nie było już litości, walczyli resztką sił, a huk z naszych dział pożogę siał, rozbiliśmy ich w pył. Ich wrak wnet wzięty był na hol, Bóg dał nam dobry wiatr i dalej aż do Plymouth Town pozwolił płynąć nam. Teraz zdrowie kapitana i załogi wypić czas, więc w górę szkło i aż po dno wypijmy wszyscy wraz. |
|