3.. 2.. 1.. START!
REF. |
Wypływaliśmy w niedzielę Wczesnym rankiem z Liverpool Choć wiedzieliśmy, że sztorm nie minie nas A nasz statek z Black Ball Line Dumnie dziobem fale pruł Na grotmaszcie czarnej kuli nosił znak Ledwo z oczu zniknął ląd Sztorm uderzył z siłą lwa Targał żagle i połamał reje nam Dzielnie walczył statek nasz Z furią atlantyckich fal Dziesięć dni wiatr nie dawał wytchnąć nam Chyba morze wściekło się Wielkie fale chciały zepchnąć nas na brzeg Wiatr łamał maszty, choć żagle poszły precz A załoga zaczynała modlić się Lecz kapitan stary drań Całe życie pływał w liniach Black Ball Line Hell and be damned skipper ciągle gonił nas Wolał zginąć niżby statek stracić miał Sztorm cholernie w kość nam dał Statek zmienił się we wrak A załoga całkiem już opadła z sił Ale z rufy ciągle krzyk Kapitana „Hej tam wy Do diabła uwijać mi się z tym” Do roboty zagnał nas Klął i batem chłostał aż Stary wrak znów w żaglowiec zmienił się Jakby przez te dziesięć dni W remontowej stoczni był I nikt w porcie nie chciał nam uwierzyć, że... |
|