3.. 2.. 1.. START!
To było gdzieś w porcie Lorient Na redzie piękny statek stał W kajutach zaś chłopców jest moc Najwyższy czas by skończyć post [myślą jakby tu skończyć post] Komendant portu żonę miał której marynarz w oko wpadł Dopadła go, całuje i śniadanie jeść chce razem z nim Śniadanie trwało, wierzcie mi Przez noce trzy i przez trzy dni Przez noce trzy i przez trzy dni Marynarz nasz już opadł z sił Marynarz nasz już opadł z sił Przez okno patrzy, chce już iść Kochana ma, urlop mi daj Wrócę tu znów za jakiś czas Odrzekła mu, jak chcesz to idź Zrobiłeś co kazałam ci Chłop żeś na schwał, weź franków pięć A potem wypij zdrowie me Po schodach zszedł marynarz nasz wesoło nucąc sobie tak Ach żegnaj mi miasto Lorient gdzie z żoną komendanta raz tak miło mogłem spędzić czas Komendant nagle zjawia się I słyszy ten wesoły śpiew Hej chłopcze mój, przede mną stań i powtórz cóżeś śpiewał tam Ach komendancie, czemu nie Powtórzę i nie boję się Spędziłem tu moc pięknych chwil Teraz czas żagle zwijać mi |
|