3.. 2.. 1.. START!
Ref.: Ref.: |
Który to dzień w suchym doku tkwię…? Już liczyć przestałam. Na burtach skóra spękana, bulaje zaszły mgłą. Żagle obwisły, nadzieje prysły tak jak pieszczot piana w kilwaterze została. Maszty jak ręce wyciągam i wołam wciąż: Weź moje burty w ramiona, obejmij falą! Szmaragd źrenic wróć poszarzałym bulajom. Płótna piersi dotknij szorstką wiatru dłonią, bo aż bolą zeschłą solą pieszczot twych Ile jeszcze dni przyjdzie mi tkwić w tym suchym doku…? Linami szarpie niepokój, że już nie dla mnie twoja toń. Wręgi mi trzeszczą na tę myśl złowieszczą, wanty rwę z rozpaczy, że cię więcej nie zobaczę. Maszty jak ręce wyciągam i wołam wciąż: Weź moje burty w ramiona, obejmij falą!... Oceanie! O, jak bardzo boli mnie to czekanie, aż złączymy się z powrotem w jedno wielkie kołysanie i kochanie… Pokład mi drży na samą myśl, oceanie! |
|