3.. 2.. 1.. START!
1. Ref. 2. 3. 4. 5. | Początek był radosny, ten rejs to istny raj, To był początek wiosny, był kwiecień, albo maj. Te uśmiechnięte gęby w pamięci ciągle mam, Obłowić się po zęby - marzeniem było nam. To my, bracia korsarze! To my, przebiegli tak! Te blizny, tatuaże... Jolly Roger to nasz znak! Gdy "Lady", szkuner żwawy, na kursie stanął nam, Powiedział John Kulawy: "Ja jemu łupnia dam!". Do abordażu świtem stanęło dwieście głów, A każdy pewny przy tym, że łatwo pójdzie znów! Jak cień pirackiej flagi - horyzont przeciął lęk, Nie brakło nam odwagi, wnet opór wroga pękł. Wtem - jakież to zdziwienie - ładownie puste są! Ogromne poruszenie wstrząsnęło sakwą mą. Nieznane świata strony opłynąć przyszło nam, Wszak pędził jak szalony nasz statek, mówię wam. Gdy nagle ciemne chmury, sztormowy nadszedł czas, Wtem słychać grzmot ponury i masztu suchy trzask! Nie dane jednak było Neptuna ujrzeć tron, Gdy piekło się skończyło, nie dany był nam zgon. Obdartych, wycieńczonych na brzeg rzuciło gdzieś, Po złocie zagrabionym przepadła dawno wieśść. |
|